Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.IV.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
89
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

nuj jej, bracie, bo ci się klnę na krzyż Św. Lwa, że jeśli zmyślasz lub przesadzasz, miecz ten, co ściął pana Luksemburgskiego, nie wyszczerbił się jeszcze do tyla, by twojej szyi nie tknął.
Zaklęcie było straszne; Ludwik XI dwa razy tylko w swem życiu powołał się na krzyż Św. Lwa. Olivier otworzył usta do odpowiedzi.
— Najjaśniejszy Pan...
— Na kolana! — wrzasnął piorunującym głosem król. — Tristan, pilnuj mi tego człowieka!
Olivier ukląkł i mówił chłodno:
— Najjaśniejszy Panie, czarownica skazaną została na śmierć przez wielką izbę trybunału Twego. Skryła się w Notre-Dame. Czerń chce ją gwałtem odebrać. Pan kasztelan i pan dowódzca czat nocnych, którzy idą z miejsca rokoszu, są tu oto, by mi kłam zadać, jeśli cokolwiek zmyślam. Motłoch oblega kościół Najświętszej Panny.
— Uuu! — zcicha zahuczał król, zsiniały i drżący od gniewu — Najświętszą Pannę! Oni Najświętszą Pannę, Królowę moją, we własnej Jej katedrze obiegli!... Wstań, Olivierze. Masz słuszność... Daję ci posadę Szymona Radin. Masz słuszność... Napaść to na mnie. Czarownica jest pod opieką kościoła, kościół pod moją opieką. A jam sądził, że chodzi o Pana Starostę! Nie ma co, przeciwko mnie!
Wściekłością odmłodzony, począł biegać po izbie. Przestał uśmiechać się, strasznym był, wił się i miotał z kąta w kąt; lis zamienił się w hyenę. Złość go zdawała się dławić, że do słowa przyjść nie mógł,