Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
94
WIKTOR HUGO.

— A więc — mówiła Edwarda, podając jej flaszeczkę — oto hypocras, który cię rozgrzeje: napij się.
Potrząsnęła głową, spojrzała na Edwardę i odpowiedziała:
— Wody.
Edwarda nalegała.
— Napij się hypokrasu i zjedz placka z ryżu, któryśmy umyślnie dla ciebie upiekły.
Odepchnęła placek, który jej Mahietta podawała i rzekła:
— Chleba czarnego.
Wtedy Gerwaza, zdejmując z siebie chustkę wełnianą, rzekła:
— To przynajmniej odziej twoje skostniałe ramiona.
Podobnie jak placka i flaszki odmówiła wzięcia chustki i odpowiedziała:
— Worek.
— Ale musisz wiedzieć — mówiła Edwarda — że wczoraj było święto.
— Wiem — rzekła pokutnica — bo z tego powodu od dwóch dni nie miałam kropli wody.
Po chwili milczenia zaś dodała:
— Święto — i zapomniano o mnie. Dlaczegóż świat ma o mnie pamiętać, gdy ja o nim nie myślę? Któż wspomni o zgasłym węglu, o zimnym popiele?
A jakby strudzona mówieniem, opuściła głowę na kolana.
Litościwa Edwarda, sądząc, że jeszcze się skarży na zimno, zapytała: