Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
50
WIKTOR HUGO.

Każde pokolenie, przemijając, zaznacza w tej księdze swoje istnienie; zdrapuje ono stare hieroglify z frontu katedr i, zostawiając tylko dogmat, nowy symbol zakłada. Draperya, zrobiona ręką ludu, zaledwie zostawia pod sobą szkielet przeszłości. Trudno nawet wyobrazić sobie, ile architekci pozwalali sobie dowolnych zmian nawet w budowie samych kościołów. W tej epoce jest podobieństwo wolności myśli w architekturze do tej, jaką dzisiaj w druku widzimy.
Wolność ta idzie daleko. Niekiedy drzwi, albo fasada kościoła przedstawia symbol zupełnie sprzeczny dogmatowi, nawet mu nieprzyjazny. Od trzynastego wieku Wilhelm z Paryża, Mikołaj Flamel w wieku piętnastym pisali karty opozycyjne. Kościół św. Jakóba de la Boucherie jest tego dowodem.
Tylko w tej jednej formie myśl wówczas była wolną i wyrażała się swobodnie w księgach, które nazywamy gmachami. Wyszła w kształcie manuskryptu, ujrzałaby się spaloną przez kata na miejscu publicznem. Nie mając więc innego środka wylania się, w ten sposób rozszerzała się na wszystkie strony. Stąd powstała tak wielka ilość katedr, której trudno nawet uwierzyć. Wszystkie siły materyalne, wszystkie siły umysłowe społeczeństwa skierowały się do jednego punktu — do architektury; tak więc pod pozorem budowania świątyń, sztuka rozwijała się w wielkich rozmiarach.
Wtedy, ktokolwiek rodził się poetą, był architektem. Geniusz rozlany w masach, ścieśniony na wszystkie strony przez feudalizm, jak żółw twardą skorupą, znajdując miejsce wypływu w architekturze,