Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obrabowałeś dzisiejszej nocy na ulicy Coupe­‑Gueule?
Jehan odrzucił wtył jasną i kędzierzawą swą głowę i rzekł przymrużając pogardliwie oczy:
— Ma się brata, który jest archidjakonem i słabym człowiekiem.
— Do djabła! — zawołał Phoebus, — godny człowiek!
— Pójdźmy pić! — zawołał Jehan.
— Chodźmy! — powtórzył Phoebus, — ale dokąd...? Pod „Jabłko Ewy“?
— Nie, rotmistrzu, pod „Gońca Wiedzy...“ idźmy „pod­‑o­‑gon­‑niedź­‑wie­‑dzi“, jest to szarada lubię takie rzeczy.
— E, pal tam djabli szarady, Jehanku, wino jest lepsze pod „Jabłuszkiem“, a przytem jest tam u wejścia winna latorośl, która mi dodaje ducha, gdy piję.
— A no, to chodźmy pod „Ewę“ i jej jabłuszko, — zawyrokował Jehan.
A biorąc Phoebusa pod rękę: — Słuchaj kapitanku mój drogi, wspomniałeś przed chwilą dzielnicę Coupe­‑Gueule. To wyraz bardzo nieprzyzwoity; dziś już nie jesteśmy tak wielkiemi barbarzyńcami. Mówi się teraz postępowo: Coupe­‑Gorge.
Dwaj przyjaciele udali się w stronę „Jabłka Ewy“. Nie potrzebujemy dodawać, że poprzed-