Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/448

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiem. Ukąsiła mię w palec i uciekła. Nic więcej. Dajcież mi święty spokój.
Dowódca skrzywił się zawiedziony.
— Tylkoż mię nie oszukuj stara wiedźmo.
Nazywam się Tristan Hermita, kum królewski... Tristan Hermita, czy słyszysz? — Rzucająć zaś okiem dokoła placu, dodał: — Znają mię echa tych stron!
— Gdybyś waść był Herodem samym, nie to Hermitą, — ofuknęła Gudula nabierając otuchy — nicbym ci powiedzieć nadto nie mogła i nie więcejbym się ciebie zlękła.
— Do kaduka! Prawdziwa Heród­‑baba!.. Więc czarownica umknęła, powiadasz? I w którą stronę?
Gudula odpowiedziała swobodnie:
— Zdaje mi się że pobiegła ulicą Baranią.
Tristan odwrócił głowę i dał znak straży mieć się ku pochodowi. Pustelnica odetchnęła.
— Miłościwy panie — odezwał się naraz jeden z łuczników — racz zapytać starej tej znachorki, z jakiego to powodu kraty jej okna są wyłamane.
Niepokój śmiertelny znowu na te słowa zapłynął serce nieszczęśliwej matki. Nie straciła jednak całkiem przytomności.
Nigdy inaczej nie było — odrzekła.