Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzewiczki na nóżki Dzieciątka­‑Jezus w kościele. Powiniśmy to uczynić dla dobrej Przenajświętszej Panny. Mój Boże co za śliczny masz głosik! Ach, mój wielki Boże! Znalazłam dziecko! To nie do uwierzenia! taki wypadek! Nie, od niczego umrzeć nie można bo nie umarłam z radości.
I zaczęła klaskać w dłonie i śmiać się i wołać:
— Będziemy szczęśliwe! W tej chwili o mury celi odbił się szczęk zbroi i tentent koni, pędzących jak się zdawało od mostu Najświętszej Panny ku nadbrzeżu. Cyganka rzuciła się w objęcia worecznicy.
— Ratuj mię! ratuj mię, matko, już przychodzą!
Pustelnica zbladła
— O nieba! co mówisz?... Zapomniałam gonią za tobą! Cóżeś uczyniła?
— Nie wiem — odpowiedziało nieszczęśliwe dziecko — ale jestem na śmierć skazaną.
— Na śmierć! — rzekła Gudula, słaniając się jak piorunem rażona. — Na śmierć! — powtórzyła powoli wlepiając w córkę osłupiałe oczy.
— Tak matko — odparła przerażona dziewczyna — chcą mnie zabić. Po mnie to przychodzą. Ta szubienica na mnie czeka! Ratuj mię, ratuj mię! Już idą! ratuj mię!
Pustelnica stała chwil kilka nieruchoma jak