Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Archidjakon zasypał teraz Gringoire’a pytaniami.
Esmeralda, według Gringoire’a była istotą nikomu nieszkodliwą, miłą, piękności niezwykłej, oprócz chyba pewnego, właściwego jej wykrzywienia ust; dziewczyna pełna prostoty i uczucia, nic nie wiedząca, a kochająca wszystko; nie znająca dotąd różnicy między niewiastą a mężem, nawet we śnie; taką już przyszła na świat; rozmiłowana w tańcu, wrzawie i swobodzie; rodzaj pszczółki z niewidzialnemi skrzydłami, żyjącej wśród wichrów. Naturę tę zawdzięczała życiu tułaczemu, jakie pędziła zawsze. Gringoire’owi udało się dowiedzieć, że będąc jeszcze dzieckiem przebiegła Hiszpanję i Katalonję, aż do Sycylji; sądził nawet, że była z karawaną cyganów, do których należała, w królestwie Algieru, kraju położonym w Achai, która to Achaja przytyka z jednej strony do małej Albanji i Grecji, a z drugiej do morza Sycylijskiego, którędy prowadzi droga do Konstantynopolu. Cyganie, — mówił Gringoire, — byli wassalami króla Algieru, jako naczelnika narodu białych Maurów. W każdym razie nie ulegało wątpliwości, że Esmeralda przybyła do Francji w młodym bardzo wieku, przez Węgry. Ze wszystkich tych krajów, młoda dziewczyna wyniosła okruszyny dziwacznych narzeczy, cudzoziemskich śpiewów i wyobrażeń, co