Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mego dziecka! Jestem kobietą... jestem owcą; chcę odzyskać moje jagniątko... O! będę gryzła ziemię, kamień rozbiję czołem, zgubię swą duszę, przeklnę wszystkich Twych, Panie, posłańców i aniołów stróżów, jeśli zatrzymasz mi moje dziecię! Widzisz, Panie, że mam ręce pokąsane! czyliżby i tu w niebie nie było litości?... O! nie dawaj mi nic prócz chleba i soli, tylko wróć mi dziecię, niech mię ogrzeje, jak słońce! Niestety! Boże mój i Panie, nędzną jestem grzesznicą, ale moja córka czyniła mię bogobojną. Przez miłość ku niej byłam pełną wiary, i widziałam Ciebie w jej uśmiechu, jakby w niebie... O gdybym mogła tylko raz jeszcze, jeden raz tylko, jeden jedyny raz włożyć ten trzewiczek na jej małą nóżkę różową, a umarłabym, Panno miłosierna, błogosławiąc Cię i wielbiąc!... Ach! piętnaście lat! byłaby już słuszną teraz!... Nieszczęsne dziecię! jakto! więc to prawda, już jej nie ujrzę, nawet w niebie! bo ja do nieba nie pójdę. O! co za okropność! oto jej trzewiczek, i to wszystko!
Nieszczęsna rzuciła się na trzewiczek, samotny przedmiot jej zachwytów i rozpaczy od lat tylu, i wnętrzności jej rozdzierały się, jako w pierwszym dniu bólów macierzyńskich; dla niewiasty bowiem, która straciła swe dziecię, dzień pierwszy trwa ciągle. Boleść ta nigdy nie starzeje się. Napróżno czarne suknie niszczą się i myją; serce