Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
77

wszystkich tych twarzach, pięcio — i sześcio kątnych, lub wcale nieregularnych, jakie ukazywały się kolejno w lufciku, nie będąc w stanie odpowiedzieć ideałowi brzydoty, wytworzonemu w rozpalonych mózgach, trzeba było dopiero tej okropnej mordy, by wprawić w zachwyt zebranych i uzyskać głosy. Sam mistrz Coppenole bił brawo; a Clopin Troullefou, który wystąpił również jako kandydat (a sam Bóg wie, jaką masę brzydoty mógł on wydobyć ze swej fizjonomji), uznał się pokonanym. Pójdźmyż i my za jego przykładem. Nie czujemy się jednak na siłach, by dać czytelnikowi pojęcie tego czworokątnego nosa, tych ust wygiętych w podkowę, tego małego lewego oka, tkwiącego poza szczeciną ryżych brwi, podczas gdy prawe ginęło zupełnie zakryte olbrzymią brodawką, nieregularnych, tu i owdzie wyszczerbionych zębów, niby blanki i strzelnice twierdzy, tych warg nabrzmiałych, przez które wystawał jeden z zębów niby kieł dzika, rozczepionego podbródka i tego wyrazu twarzy, przedstawiającego mieszaninę złośliwości, tępoty i melancholji. Może kto jednak zdoła wyobrazić sobie całość!
Okrzyk uznania był jednomyślny, rzucono się ku kaplicy. Papież błaznów został wyprowadzony tryumfalnie. Ale zdumienie i podziw spotęgowały się jeszcze, gdy ujrzano, że to, co