Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lojalniejszych poddanych Jego cesarskiej, tudzież królewsko-apostolskiej Mości. Gdyby p. Bogdan nie był tak bardzo lojalnym, nie byłby z pewnością uniknął procesu w sądzie wojennym o „Vorschubleisten bei Verbrechen“, ale tak wiernego jak on pasierba c. k. ojczyzny nawet pan Finkman nie śmiał podejrzywać o ułatwienie ucieczki Kwaskowskiemu.
Za tym ostatnim przetrzęsiono całe Błotniczany i całą okolicę, wysłano pogoń na wszystkie strony, ale daremnie. Pozostałych więźniów, z wyjątkiem pana Artura, wsadzono na wozy i pod eskortą żandarmów i żołnierzy powieziono dalej, podczas gdy bohatera naszego zaprowadzono do kancelaryi p. Finkmanna, w celu spisania z nim protokołu. Rzeczy jego przejrzano tym razem starannie, i skonfiskowano mu rewolwer, paszport opiewający na nazwisko ks. Czetwertyńskiego. Dokument ten miał być dla niego fatalnym, albowiem na jego podstawie p. Finkmann, który, nawiasem mówiąc, nie poznał w Arturze wicehrabiego de Tournebroche, zadecydował, iż jako poddany moskiewski wysłanym będzie w ślad za innymi do Brodów, zkąd ma być odstawionym w ręce władz moskiewskich.
Pan Artur wrócił do celi więziennej, smutny i prawie rozpaczający. Nie zrobił on wiele złego Moskalom, zważywszy niezbyt wojownicze swoje usposobienie i długi pobyt w Galicyi, ale to, co zrobił, wystarczało na zsyłkę w Sybir, pominąwszy już nawet tę szansę, że mógł być tak dobrze zamordowanym przez Dońców, jak tylu innych. Termin jego wyjazdu nie był jeszcze oznaczony, ale prawdopodobnie miano go wywieźć nazajutrz, tak przynajmniej mówił mu klucznik. Pogrążony w ponurem rozmyślaniu, siedział tedy nasz bohater na pryczy więziennej, i starał się nadaremnie pogodzić ze swoim losem. Wtem zapukał ktoś do okienka w drzwiach celi, zamkniętych już teraz na rygle i kłódki z powodu ucieczki Kwaskowskiego. P. Artur zbliżył się do drzwi, i ujrzał w „wizytyrce“ poczciwą fizyonomię aptekarza Odwarnickiego. Spotkanie to zmięszało go trochę, przypuszczał bowiem, że ojciec panny Katarzyny musiał dowiedzieć się od Kwaskowskiego o owej scenie w Zabużu, która