Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skiem są nieraz widownią podobnych bardzo agitacyj politycznych, prowadzonych na wielką skalę i zmierzających do tego, by nie pan X., ale pan Y. stał najbliżej wielkiego ołtarza, i by nie tamtemu, ale temu przy wielkich uroczystościach dawano całować patynę. O godność kolatora w wielkiej podkarpackiej parafii toczą się zwykle nasze wielkie polityczne spory, tylko że godność ta zaczęła od pewnego czasu być połączoną z niejakiemi emolumentami. Zresztą, wszystko dzieje się jak w okolicy Cybulowa. Tam nie walczył p. Wincenty z p. Cypryanem — uchowaj Boże! To zasada czerwona ścierała się z zasadą białą. Fe, ktoby też myślał o jakich osobistościach! U nas także, niema pana X., ani pana Y. — jest tylko rezolucya, federacya, demokracya, stronnictwo „narodowe“; itd. Mniejsza o to, kto będzie bliżej p. ministra i kto będzie miał w ręku większy kawałek tego ochłapu znaczenia politycznego, jaki ni ztąd ni zowąd dostał się Galicyi, Bóg świadkiem, że bez jej przyczynienia się, zasługi lub winy. O, mniejsza o to, nieprawdaż?
P. Bogdan Kołdunowicz, jakkolwiek należał do białych, przyjęty był wraz ze swoim towarzyszem nader uprzejmie przez p. Melitona i p. Wincentego. Wpuszczono ich od razu do sali bilardowej, i p. Meliton po pierwszem przywitaniu wręczył księciu Arturowi należące mu się Cuba wartości 4ch centów. Następnie p. Bogdan udał się z p. Melitonem na tajemną konferencyę do pokoju tego ostatniego, a podczas gdy N. P. B. K. tłumaczył tam p. Kacprowskiemu niezmierne znaczenie księcia A. C., p. Wincenty bawił pana Artura rozmową.
Była to bardzo nierówna partya. Każdy Koroniarz, z małemi nader wyjątkami, mówi w przecięciu przynajmniej tyle, co dwóch Galicyanów, książę Artur w zwykłem swojem usposobieniu mawiał za czterech, a p. Wincenty posiadał dar milczenia za ośmiu. Nadaremnie tedy p. Artur ożywiał dyskurs swoją wymową, p. Wincenty milczał i palił fajkę, a kiedy przypadkiem wyjął bursztyn z ust i kiedy się zdawało, że coś powie, podnosił głowę, popatrzył chwilę