Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

demu podawał Cabanos po 6 centów. Tak tedy naczelnik opozycyi obwodu Cybulowskiego umiał pogodzić zasady demokratyczne z wymaganiami porządku towarzyskiego, i oddać każdemu, co mu należało.
Prawdę mówiąc, to pełne taktu postępowanie ułatwione było panu Melitonowi Kacprowskiemu i przychodziło mu samo przez się z powodu; iż w gruncie czuł on się tem, czem był w istocie, t. j. potomkiem starożytnego rodu Kacprowskich i mężem Zeneidy Mohoryczewskiej, pochodzącej z domu, którego początek sięga niemniej daleko, jak podane powyżej drzewo genealogiczne p. Melitona. Nawet temu głębokiemu przeświadczeniu o godności własnej, temu poczuciu wyższości rasy, równie jak swoim trzem krociom setek tysięcy i wynikającemu ztąd powszechnemu szacunkowi współobywateli, zawdzięczał p. Meliton głównie to stanowisko, o którem przy innej sposobności mówiliśmy, i którego mu jakiś czas zazdrościł sam hr. Cybulnicki. Był to mężczyzna słusznego wzrostu i okazałej postawy, jego głowa była tak pięknie uczesaną, że p. hr. Cypryan twierdził złośliwie, jakoby p. Meliton nosił perukę, o czem nie mogę nic mówić, nie mając w tej mierze przekonania. Bądź co bądź, fryzura ta, złożona z misternych huczków na każdej skroni, połączona z okrągłemi, dużemi, na wierzchu siedzącemi oczyma i z ogólnym konturem czaszki i fizyonomii, nadawała głowie p. Melitona wielkie podobieństwo do owych spiżowych antyków, które przed wynalezieniem prochu, przykute do długiego drewnianego belka, służyły oblęgającym do rozbijania murów, i zwały się taranami, albo też if you like it better, do zwykłej baraniej głowy, nielanej ze spiżu. Otóż jakkolwiek p. Meliton Kacprowski, walcząc na drodze legalnej o nieprzedawnione nasze prawa w różnych zgromadzeniach ustawodawczych, i nie wywalczywszy niczego, powtarzał współobywatelom swoim, że „głową muru nie przebije“, to współobywatele uśmiechali się z niedowierzaniem i myśleli sobie po cichu, że takiej głowie i najgrubszy mur oprzećby się nie zdołał. Powierzali mu tedy raz po raz najtrudniejsze misye, oczywiście