Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

co pod okiem pana Precliczka mogło wydarzyć się innym poddanym i poddankom Jego c. k. ap. Mości, mogło także spotkać córkę pana forsztehera, albowiem dzieją się w rzeszy Rakuzkiej rzeczy, o których się nawet Konfucyuszowi nie śniło. Wtem dał się z niedalekiej kancelaryi prezydyalnej słyszeć głos pana forsztehera:
— Nefeliczko! Zum Teufel noch amal! — a pan aktuaryusz przypomniawszy sobie, że jest wezwanym do swego szefa, pośpieszył teraz stawić się w jego biórze.
Nie liczę ja bardzo na sentymentalne usposobienie szanownej mojej publiczności, bo i zkądby się ono brało w tych czasach? Uczucie wyszło zupełnie z mody, wydawcy nie chcą kupować wierszy, a poeci już nawet gratis słuchaczów znaleść nie mogą. Sam uciekłem onegdaj pewnemu bratu mojemu w Appollinie, który nie chcąc brać Bajrona od Anglików, ani Szyllera od Niemców, pisze jednego i drugiego oryginalnie po polsku. Chciał mi czytać jakiś nowy swój utwor, pełen czułości i szlachetnych uniesień, ale wymknąłem mu się pod pozorem, że mam pisać książkę dla trzeźwych i praktycznych ludzi, i unikam rozmyślnie wszelkich wrażeń sercowych, by się nie udzieliły mojemu dziełu. Ale pomimo tego, w dzisiejszych czasach nietylko niekrzywdzącego, lecz owszem pochlebnego przypuszczenia co do umysłowego kierunku znacznej części moich czytelników, śmiem jednakowoż upraszać ich o trochę sympatyi dla mego bohatera, pana Karola, który czując jeszcze w dłoni swej ciepły uścisk kochanej dłoni, i z piersią, ściśnioną na pół rozkosznemi a na pół bolesnemi wrażeniami, zmuszony jest jawić się w biurze swojego szefa, ces. król. naczelnika powiatowego w Capowicach, Wencla Preclitschka. Przynajmniej jaki młody ochotnik „jednoroczny“, marzący błogo o pięknej jasno–włosej panience, którą widział niedawno z okna swoich koszar, albo o partyi bilardu, którą mógłby grać, gdyby był teraz w kawiarni, albo o chlebie z powidłami, któryby dostał na podwieczorek od mamy, gdyby się znajdował przy niej, albo o innym równie ponętnym przedmiocie — a zbudzony ze swoich marzeń wołaniem pana „führera“: „Rukować do befelu!“ znajdzie