Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 265 —

pogardzając starymi powiernikami swego ojca Salomona, którego mądrość poczęści i na nich spływać musiała, jak mówi p. Meiklejohn w kazaniu swojém o tym rozdziale Biblii. — Ale tu nie idzie o honor, lecz o kredyt. — Honor jest to zbójca krwi chciwy, który nikomu nie da pokoju; a kredyt jest uczciwy, obyczajny, pilnuje domu i kłótni nie lubi.
— Bezwątpienia, — odezwał się Owen. — Kredyt, jest to kapitał, który oszczędzać należy, chociażby to najwięcéj kosztować miało.
— Słusznie mówisz panie Owen; słusznie i mądrze. — Kto tak myśli, prędzéj czy późniéj, trafi do celu. — Co do Roba, nie wątpię, że ci usłuży panie Osbaldyston, o ile będzie mógł. Biédny Rob ma dobre serce! a chociaż straciłem już dawniéj z jego łask dwieście funtów; chociaż nie mam nadziei odebrania i tysiąca, którém mu późniéj pożyczył, jednak zawsze i wszędzie oddam mu winną sprawiedliwość.
— A więc, — rzekłem, — mam go uważać za uczciwego człowieka?
— Hem!... hem!... tak.... istotnie, jest to rodzaj góralskiéj uczciwości. — On sobie jest uczciwym po swojemu jak to mówią: ś. p. ojciec mój śmiał się, tłomacząc mi zkąd poszło to przysłowie. — Niejaki kapitan Costlett strasznie wiele gadał o przywiązaniu swojem do króla Karola. — Pisarz Pettigrew (o którym słyszeliście zapewne), spytał go raz, gdzie się poddało jego przywiązanie, kiedy walczył w szeregach Cromwella pod Worcester? — Kaptan Costlett, któremu nie zbywało na dowcipie, — odpowiedział, że kocha króla po swojemu, odtąd po swojemu poszło w przysłowie, a czcigodny mój ojciec śmiał się serdecznie, ile razy opowiadał to zdarzenie.
Więc pan sądzisz, że Campbell może mi usłużyć po swojemu; i że powinienem udać się na miejsce, które mi wyznaczył?