Strona:Walgierz Aryman Godzina (Żeromski).djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nic, jeno w piersiach — samotnego serca łoskot głuchy.
Pójdę, zła moja dolo, do końca.
Zajrzę w komorę tajemną.
Porwę w dłoń wyschłą, w dłoń oszalałą stylisko młota i będę w czarną ścianę tajemnej komory dzień i noc kuł.
Albowiem w czarnej ścianie, ja sam, zła moja dolo, wrośnięty w kamień leżę.
Będę bił niestrudzenie, aż rozwarte oczy wykuję, aż obuchem zwalę w puste piersi kamienne.
Uderzę samego siebie oczyma w martwe oczy i konającą dłonią pochwycę puste, kamienne piersi. —