Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ciągłem dążeniem pod górę trochę już utrudzeni radzi byliśmy, gdy się nam z pośród drzew grzbiet Przysłopu (4276’) pokazał, a nim wązką ścieżką przez bujną łąkę dotarliśmy do szałasu, przybycie gości oznajmiły psy całéj osadzie Miętusiańskiéj. Owiec przy szałasie nie było, juhasi je popędzili w turnie na paszę, jedno jagnię słabe pasło się koło szałasu, uwiązane na długim sznurku. Z szałasu uchodził dym z dogorywającego ogniska, bo już żętyca była odgotowana, i sér zrobiony; baca i kilku juhasów na gawędzie przy fajeczce czas spędzali, gdy nas usłyszeli, wyszli na powitanie. Bacował wtedy na Miętusiéj hali Klimas Miętus, gazda z Miętóstwa, wioski koło Czarnego Dunajca, idealny typ górala tatrzańskiego. Młody, może 27 lat liczący, potężnie zbudowany, rozumny, jak na górala wykształcony, gdyż przebył kilka klas gimnazyjalnych, żołnierz z powstania r. 1863. o czem z chlubą wspomina, przyjął nas z szczerością właściwą naszemu ludowi a grzecznością miejską. Spotkanie takiéj postaci wśród ludu, wśród turni, chwyta za serce, rozmowa żwawa i ochocza rozwinęła się prędko. Mój towarzysz Władysław Cz. uczestnik ruchu z roku 1863. tem bardziéj się uradował, znalazłszy tu, gdzie się tego najmniéj spodziewał, kolegę z szeregów narodowych. Gościł nas baca, czem mógł, serem i żętycą, a my jego cygarami i tytoniem, bo i ja, chociaż nie palę narkotyku wschodniego, jadąc w Tatry zaopatruję się w tytoniowy materjał, gdyż górala niczem tak nie uraczy, jak cygarami lub tytoniem. Juhasi, cośmy ich w szałasie zastali, byli już lat podeszłych, młodsi łażąc za owcami, hukali sobie po turniach. Odgłos