Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

piekało, a ciągły pochód pod górę jednostajnie porosłą trawnikiem nużył bardziéj, niż darcie się na urwiste wierchy. Napotykaliśmy po drodze stawy Gąsienicowe, małe, z tych jeden Sobków, powyżéj Suczy od utopionéj w nim złéj suki przezwany od juhasów, następnie Dwoisty, bo złomami granitu przepołowiony, Kurtkowiec, Zielony i najwyżéj położony Kościelcowy (5,686’). Z tych wszystkich największy jest Suczy, 5 morgów, 1797 sążni kwadr., ale najpiękniejszy Zielony o 2 morgach, 1,021 sążni kwadr. powierzchni, bo malownicze ma otoczenie.
Szliśmy i szliśmy ciągle, a drogi zdawało się, że nie ubywa, przed nami zasłonięty widnokrąd myśli nie urozmaicał; wtem przewodnik zboczył ku południowi na brzeg skały; postąpiwszy za nim ujrzeliśmy w głębi ciemno granatowy staw od zachodu jeszcze brzegiem zamarznięty, turnie się odbijały w jego powierzchni, jak w zwierciadle; był to staw Zielony, chociaż żadnem drzewkiem nieumajony. W drodze na Liljowe, — miejsce to najładniejsze; odtąd śnieg tylko spotykaliśmy.
Wśród lata i rozwiniętéj roślinności, przy temperaturze wyciskającéj pot na całém ciele, widok śniegu zawsze uchodzi za osobliwość. A ma on odmienną postać od zwykłego u nas śniegu w czasie zimy. Śnieg, co się może oprzeć przez lato działaniu słońca, a nadewszystko deszczowi, przetwarza się w zbitą masę twardą z powierzchnią falistą, pobrudzoną od naniesionego wiatrem pyłu, śliską, na któréj trudno ustać; od spodu ulega więcéj topnieniu, z tego powodu powstają