Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

źnic Zakopańskich, mniéj jednak od nich malownicza, bo z poza połogich lasem porosłych gór nie widać głównego łańcucha Tatr, oprócz kawałka szczytu Lodowego, gdyż Szeroka Jaworzyńska (6932’) ogromnie rozgałęziona zasłania cały najciekawszy widnokrąg od południa. Ma być z jéj wierzchołka nader wspaniały widok, a wyjście tam bardzo łatwe.
W zrębach przy ujściu doliny Jaworowéj rozłożyliśmy koczowisko na główny popas. Upał był wielki, tém miléj nam było w cieniu drzew odpoczywać nad szumiącym potokiem. O 3 godzinie ruszyliśmy daléj, po przejściu świeżo zbudowanego mostu po nad wielkim, jak zwykle burzliwym potokiem Jaworowym wstąpiliśmy na drożynę tuż koło jego brzegów północnych wiodącą przez las wśród nader romantycznej okolicy. Tłem jéj nagie turmie Lodowego szczytu i sąsiednich wierchów, a przodowym planem dzikie łożysko zasłane wielkiemi złomami granitu, po których toczy się z szumem woda tworząc uroczą grę barw z głębią lasu i sinością skał.
Idąc naprzód z przewodnikiem z pośród lasu spostrzegłem wielką polanę ogrodzoną starannie silnym płotem, po niéj w dali kilka widać było rozsypanych szop i szałasów, pytam się Szymka o jéj nazwę, a gdy mi on tę polanę Gałejdówką nazwał, nie mogłem wyjść z podziwienia. Naznaczał nam ją za kres całodziennéj drogi tymczasem myśmy tu stanęli o wpół do 4 godzinie, a więc blisko cztery godziny czasu było jeszcze do wieczora. Żal mi było tracić tu tyle czasu, skoro od stóp Lodowego dzieliła nas jeszcze daleka droga, przez całą długą dolinę Jaworową, zaprojektowałem więc nocleg w lesie, w górnym jéj końcu,