Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zmarzłego, zkąd wychód najprzykrzejszy. Podobno pani H. z Krakowa przebyła Zawrat, lecz idąc na niego od Pięciu Stawów, co bez porównania jest łatwiejszą rzeczą, gdyż bok południowy Zawratu niższy dużo od północnego i trawą porosły. Wala wykrzyknął zdrowie méj siostry, co pierwsza z kobiét tędy podążyła do Morskiego Oka, i rad był, że jemu ją przyszło wodzić, zawsze bowiem dla turystów droga przez Zawrat liczyć się będzie do trudniejszych przepraw po Tatrach.
Z trudem się wprawdzie wchodzi na Zawrat, ale chociażby przyszło dwa razy jeszcze więcéj mozołu użyć, wartoby było, bo widok z niego niezrównany, o tyle wraźliwszy od innych, że po kilkogodzinném spinaniu się od Czarnego Stawu ciągle pośród kotliny, zamkniętéj olbrzymiemi turniami, olśniewa zmysły nagle odsłonięty widok przepyszny, wspaniały. Stajemy tu jakby na progu do wnętrza Tatr. Do stóp naszych ściele się dolina Pięciu Stawów; w górnéj części stawów widać tylko dwa, Zadni, zwany także Zmarzłym, i część drugiego zwanego Czarnym. Powyżéj grzbiet okalający tę dolinę poczyna się na zachodzie od Świnnicy najprzód Walentkową, potém ciągnie się przez Kotelnicę, Gładkie, Przechybę a kończy się rozłożystemi Miedzianemi po nad Wielkim Stawem. Drugi grzbiet wychyla się na wprost nas Pośrednim Wierchem, który się wznosi aż do połączenia z Mięguszowskim Szczytem po nad Morskiém Okiem, ku wschodowi piętrzą się ostre szczyty Rysów, najwyższego w całych Tatrach Gierlachu (8,414’). Trzeci grzbiet stanowią bardzo rozległe turnie Grubego Wierchu kończące się ostrym szczytem,