Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kamieniach. Postępując coraz bystrzéj w górę, po 3 kwadransach drogi od szałasów przybyliśmy na wierzch wału, zkąd naraz ukazała się nam wielka powierzchnia ciemnéj, gładkiéj i połyskującéj się jako zwierciadło wody, a okoliczne turnie pięknie się w niéj odbijały. Był to Staw Czarny.
Na wysokości 5,263 st. przestrzeń 31 morg. 1168 sąż. kw. zajmuje staw wśród pysznego otoczenia, ubiegając się z Morskiém Okiem o pierwszeństwo w piękności. Wysepka, niedaleko brzegu stercząca po nad wodą i zielonością pokryta, urozmaica ciemną powierzchnię wody, w któréj głębiach nurza stopy swe spiczasta turnia, przezwana od podobieństwa do kościoła Kościelcem. Wypoczynek mieliśmy tu wyśmienity, mchy i trawy bujne służyły nam wybornie za fotele lub kanapy, a przed nami widok wspaniały, upajający. Czarny Staw jednak ustępuje pierwszeństwa Morskiemu Oku z powodu braku drzew, czego przyczyną jest jego położenie wyższe od Rybiego o 803 st., gdzie już tylko kosodrzewina rośnie. Przy ujściu potoku ze stawu odszukaliśmy tratwę, gdzie ją pęd wody i wiatr zawiódł. Zbudowali ją znowu ciż sami przewodnicy, Wala i Sieczka, wywłócząc z wielkim trudem drzewo w górę z lasu. Tratwa, zbudowana dla studjów naukowych i dla zabawy gości, doznała zaraz opiekuńczéj troskliwości o dobro drugich, bo dwóch artystów, malarzy krajowidoków, A. Sw. i Bg., którzy tu bawili jeszcze w jesieni, popłynęli tratwą tą na Czarnym Stawie po pod Kościelec, tam na brzegu wysiedli, zostawiwszy ją już na zimowanie. Na wiosnę przy tajeniu lodów urwał się głaz