Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

    może niełaskę wielu na siebie ściągnąłem, ale po kilkunastu próbach dali mi pokój.
    „Rzecz oczywista, że gdyby na Litwie można nam było się utrzymać, (a można było zrazu wziąć Wilno i mieć nietylko rzemieślników i broni wiele dla powstań, ale i punkt środkowy pomiędzy czterema korpusami nieprzyjaciela, dażącemi na obronę stolicy i różnych zakładów), to z Wilna, organizując tam powstańców na wojsko regularne, można było te oddzielne korpusy moskiewskie pojedynczo poniszczyć. Ale gdyśmy tyle stracili czasu, Moskale zebrali się w Wilnie i utworzyli korpus 20-tysięczny. Wtedy należało, mianowicie zaraz po ataku na Wilno porozdzielać się i pod pewnymi dowódzcami pomaszerować na wszystkie strony Litwy i wszystkich pozbierać powstańców. Każdy oddzielny nasz korpus byłby urósł do znacznej liczby, a Moskale już ostatki swoje z najodleglejszych prowincyj byli na Litwę ściągnęli. Byłoby nas przybywało, ichby koniecznie ubywało. Nie byłby ten korpus moskiewski mógł pomaszerować pod Warszawę, i owszem ztamtąd pewnie byłby musiał Paskiewicz posiłki na Litwę wysłać.
    Nieszczęśliwa gwiazda, że wszystkich oficerów naszych fałszywie użyto. Skrzyneckiego męczył Prądzyński bujną swoją wyobraźnią, która mu tyle planów możebnych podsuwała. Prądzyński byłby korpus oddzielny genialnie prowadził; na szefa sztabu niezdatny, bo wyobraźnia tak żywa przeszkodą jest do obrachowania szczegółowego marszów, jakto powinien szef sztabu. Przy Umińskim było aż dwóch oficerów na szefa generalnego sztabu bardzo zdatnych. Oficerowie wszelkich usposobień byli w wojsku, ale ich nie użyto odpowiednio do zdatności każdego.“