Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bił propozycyą wyprawy na Litwę, rzekł do niego: „Kiedy mnie Jenerał wysyłasz tak daleko od siebie, proszę, aby mi wolno było postawić jedno pytanie. — Mów. — Dlaczego Jenerał po zwycięstwach pod Wawrem i W. Dębem nie uderzyłeś wprawo na Dybieza? — Brała mnie wielka chętka, odpowiedział, ale tylu emisaryuszów przybyło do mnie z Francyi, prosząc mnie i zaklinając, żebym walnej bitwy nie wydawał, żebym się starał przedłużyć walkę tylko o kilka miesięcy, gdyż negocyacye są już tak posunięte, iż bylem utrzymał armią bez znacznej straty, byt Polski zapewniony będzie przez dyplomacyą, że tym namowom uległem i muszę do tego jeszcze i teraz się stósować.“ — Była wówczas możność pobicia Dybieza, jak później nasuwała się sposobność zgniecenia lub zabrania w niewolę gwardyj rosyjskich. I kiedy choć z oporem dał się do tej wyprawy nakłonić, w ostatniej chwili, dognawszy nieprzyjaciela, zawahał się, rozkazów do bitwy dać nie chciał, a zawsze dlatego, aby armii nie narazić. Straciwszy w ten sposób najświetniejsze zwycięstwo, wystawił się zaraz potem na fatalną klęskę ostrołęcką, po której jeszcze mniej zdolnym był do wszelkiej decyzyi.
Jakże inaczej postępowano po stronie przeciwnej! Pod koniec czerwca, Mikołaj widząc, że wojna trwająca od pięciu miesięcy, kompromituje go w oczach Europy i mocarstwa zachodnie do podniesienia głosu za Polską ośmiela, gdy pora jesienna nie była już daleką, chciał bądź cobądź położyć jej koniec. W tym celu dał rozkaz Paskiewiczowi przeprawić się z całą armią na lewy brzeg Wisły, przez co powstanie straciłoby znaczną część kraju, komunikacyą z Zachodem, a nadto obronę Wisły i Pragi. Ale ten ruch był wielce niebezpieczny: narażał armią na odcięcie dowozów z Petersburga, a pierwej jeszcze na marsz flankowy wobec całego wojska polskiego. Paskiewicz wiedział, że połowę armii stracić może, ale wahać się nie mógł; rozkaz był stanowczy. I wykonał go szczęśliwie. „Moskale, mówi jeden z historyków tej wojny, przeszedłszy rzekę z taką trwogą, że płazami musiano poganiać żołnierza, padli na kolana i uroczystem nabożeństwem oddali cześć Bogu.“ Skrzynecki i w tym razie