ro wówczas, gdy się wsławi, powie mu wszystko.
Paliła ją dzika żądza zerwania ze wszystkiem co ją otaczało i rzucenia się w świat w warunkach innych zupełnie niż dotąd. Wykolejona w życiu, nie chciała już trzymać się jego utartych szlaków i występować jako ofiara złego losu.
Pragnęła pozostawić przeszłość za sobą i wejść w nowe szranki, nieobarczona jej ciężarem.
Teodozya patrzyła na nią ze wzrastajacem zdziwieniem. Z nowymi zamiarami wstąpiło w nią nowe życie. Nie była to już owa posępna, blada, przygnębiona istota; myśl jej, jakby z pęt rozwiązana, stała się szybką, lotną, praktyczną nawet w sferze szaleństwa jakie przedsiębrała. Piękność jej ocknęła się, zmartwychwstała, zrzuciła z siebie ciężar żałoby. Płeć nabrała gorących odbłysków, usta płonęły jak róża, oczy błyszczały może gorączką, może nat-
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/84
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
74