kim wypadku? Nie, prędzej mogła przypuścić wszystko inne, a może nawet wolała wszystko inne przypuścić, niż opieszałość, która graniczy zawsze z obojętnością i byłaby w jej oczach zbrodnią nie do darowania.
— Może spóźnił się pociąg — ciągnął dalej swoje domysły ojciec.
Tu już wchodziła w grę siła wyższa i dlatego przypuszczenie to trafiło więcej do przekonania Reginy, ale razem nasunęło jej nową trwogę, która wywołała śmiertelną bladość na lica. A gdyby jaki wypadek?... Nie mogła znieść tej myśli, bujna wyobraźnia przedstawiła jej pogruchotane wagony, a wśród nich skrwawione ciało ukochanego.
— Mój ojcze — zawołała, topiąc w niego wzrok pełen przerażenia. — Ty przecież nie przypuszczasz...
— Ależ Reginko, cóż ci znowu do głowy przychodzi? — przerwał jej niemal
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/28
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
22