Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie w myśli mojej i zdaje się patrzeć z wyrzutem, ognistemi, głębokiemi oczyma.
Próżno, ja nie odnajdę już szczęścia nigdy, nigdy! ale jego nie zapomnę także!...




LIST XIII.
EDWARD DO ALBINY.

Dawno już nie pisałem do ciebie, bo i cóż ci powiem, Albino? Siły moje wyczerpują się w walce z widmami, które pokonane na chwilę, znów powracają, zmieniając kształty jak kameleon, a zawsze stając pomiędzy nami. To ów wieczny kamień Syzyfa: daremnie podnoszę go w górę, on zawsze opada mi na ramiona.
Na pozór mam wszystko czego żądać mogę, serce i przyrzeczenie ukochanej kobiety; na pozór nie mam przeszkody żadnej, a jednak położenie moje jest straszne i pogorsza się z dniem każdym, bo oddając życie i miłość, jeszcze Idalii szczęścia dać nie mogę. Wyobraźnia jej stawia zawsze cierpienia urojone, życzenia niepodobne; wzdycha jak dziecko, do gwiazdy z błękitu i płacze że jej dostać nie może. Prawa życia i społeczeństwa, niecofnione warunki bytu, ludzkie potrzeby i ludzkie żądze, wszystko to leży za granicami jej pojęcia. Ja nie wiem jakiem słowem przemawiać do niej, nie wiem jak ukoić jej bóle,