Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czemuż kochając, lękam się tej chwili w której zniknie wszystko co nas rozdziela? Czy mu nie ufam? Ja nie wiem sama, ale się lękam, lękam się, by codzienne życie nie padło jak pył brudny na kwiat uczucia.
Pamiętam, że matka moja mówiła nieraz, iż żadna miłość tej próby nie wytrwa. A jednak ona sama upoważniła mnie uroczyście iść za głosem serca, chociażby wbrew woli rodziny całej. Dlaczegóż jednak szukać miłości w małżeństwie, jeśli ono samo zabijać ją musi?
Wszędzie sprzeczność, gdzie rzucę okiem; gdzie myśl zwrócę, otacza mnie chaos sprzeczności. Lękam się życia, bo go nie pojmuję, bo pośród tych wód nieznanych, nie umiem sterować swej łodzi i unoszą mnie fale. Czyż zawsze myśl moja pytać będzie? gdzież znajdę odpowiedź? Czy są ludzie, którzy ją znaleźli.




ZNOWU Z DZIENNIKA IDALII.

Dziś już nie potrzebuję pytać czemu cierpiałam, sprawdziły się złe przeczucia moje, dziś wiem już z pewnością to, co myśl sama lękała się przypuszczać, wiem i mimo to żyję, i kocham jak kochałam. Herakliusz w końcu zmuszony był powiedzieć mi wszystko. Wiem wszystko, a jednak żałować nie mogę tego com uczyniła, nikczemne serce moje nie umie się cofnąć, tylko zranione, krwawo cierpi, lecz niemniej silnie uderza i obrazu jego stracić nie może.