Strona:Wacek i jego pies.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy chciał — bawił się z nią, podrzucał ją pyskiem, ona zaś biła go miękkimi łapkami po nosie i mruczała łagodnie.
W nocy znikała gdzieś.
Powracała najedzona i ospała.
Ostry, niezawodny węch Mikusia przekonał go, że biała przyjaciółka poluje w mroku, chwytając w spichrzu i oborze szczury i myszy.
W końcu zjawiła się niosąc w pyszczku upolowanego szczura.
Tego już nie mógł znieść Mikuś.
Czuł wstręt do szczurów.
Wyrzucił więc z budy przyjaciółkę, razem z jej upominkiem.
Po tym wypadku nie robiła już tego nigdy i nic nie zakłócało ich przyjaźni.
Mikuś nie był zazdrosny o Wacka.
Chłopak był dla kotki obojętny.
Bawił się z nią czasami, lecz przebywać lubił tylko z Mikusiem.
W niedzielę szli razem do lasu i w pole.
Wacek rzucał kamyki i suche gałęzie, Mikuś zaś odnajdywał je i przynosił.
Pies tropił zające i gonił je z wesołym szczekaniem.
Umiał odnaleźć ukryte pod stertami kuropatwy i podprowadzał do nich Wacka. Chłopak po takiej przechadzce prawie zawsze przynosił do domu jedną lub dwie kuropatwy, z czego najwięcej się cieszyła Ceśka i kotka.