Strona:Wacek i jego pies.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mikuś odpowiadał mu krótkim szczeknięciem.
W dzień kundelka odwiązywano, a wtedy pohasawszy sobie po podwórku i ulicy, Mikuś chodził wszędzie za Wackiem.
Wszyscy na wsi wiedzieli, że jeżeli biegnie Mikuś, to znaczy, że i Wacek — sierota jest w pobliżu. Widząc idącego Wacka, każdy z chłopaków lub gospodarzy rozglądał się, szukając kundla.
Stali się oni nierozłącznymi przyjaciółmi i towarzyszami.
Najgorzej było, kiedy Wacek musiał iść do mia-steczka z mlekiem i po sprawunki.
Nie brał wtedy Mikusia.
Bał się, że zobaczą go znowu żandarmi i uprowadzą ze sobą, tym razem na zawsze.
Wtedy Mikusia uwiązywano przy budzie.
Kundelek przez cały czas stał, nasłuchując i węsząc.
Od czasu do czasu wyprężał szyję i zaczynał wyć.
Psy wiejskie odpowiadały mu natychmiast wyciem i ujadaniem. Powstawał wtedy wielki hałas.
Mikuś tęsknił i obawiał się o przyjaciela.
Nie chciał nawet tknąć polewki, którą mu pod-stawiała Ceśka.
Za to, kiedy Wacek otwierał bramę i wchodził na podwórze, kundelek szalał z radości.
Musiano odwiązać go, bo skacząc jak opętany udusiłby się chyba, rwąć się z uwiązki.
Kundelek żył w przyjaźni z całym domem.
Szczególnie jednak lubił Ceśkę, bo dziewczynka przynosiła mu strawę i wodę do picia.