Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nato książę Asano odrzekł z wyrazem zadowolenia na twarzy:
— O, wcale tego nie żałuję!
I strząsnąwszy ze swego rękawa płatek kwiatu wiśniowego, spadłego nań z drzewa, zaśpiewał następującą pieśń przedśmiertną:

Wszak muszę wiośnie
Powiedzieć „żegnaj“,
Wcześniej, niż kwiat wiśniowy
Utraci płatki, opadające
Na wiatr…

Następnie wziął książę ze stolika glinianą czarkę, do dna ją wypił i zgodnie z obyczajem rozgniótł kolanem; poczem podniósł wyżej głowy stoliczek z leżącym na nim mieczem i zwrócił się do swego asystenta, do pomocnika cenzora, Isoda Budaju:
— Pan zapewne nie odmówi mi i łaskawie zaczeka, aż powiem, że nadszedł czas!
Poczem książę obnażył górną część ciała z obu stron i, próbując ostrości miecza, powiódł nim po prawej lędźwi przez spodnie, znacząc cięcie pięć cali długości. Po próbie wykrzyknął z uśmiechem zadowolenia:
— Ach, miecz tnie doskonale!
Bez pośpiechu wbił go w lewą stronę żołądka i powiódł nim zdołu do góry. Naówczas dopiero powiedział:
— Teraz czas!… Proszę, pomóżcie mi!
Isoda Budaju przystąpił doń ztyłu i ulżył mu, ściąwszy długim mieczem głowę, która, zgodnie