Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ma prawo władać tylko takim obszarem ziemi, jaki może uprawić sam z rodziną, nie więcej, a znajdzie się dużo miejsca dla tych, co podziać się teraz nie mają gdzie i mrą z głodu lub rabują. Trzeba zmniejszyć liczbę urzędników, liczbę ludzi, żyjących z pracy chłopa. Ojcze! gdybyś ty się do nas przyłączył, marzenia nasze ziściłyby się na pewno. Tyś siła! Masz u króla posłuch i wpływ wśród jań-baniów. Imię twoje lud wspominać będzie ze czcią po wszystkie wieki, na równi z imionami Kim-hu-czi-ka i wielkiego Cho-czi-nona. Dopomóż nam, ojcze, pogódź się z Miniami, wezwij matkę moją z powrotem, namów króla, niech przedewszystkiem zniesie niewolnictwo i wszelkie przywileje... To tak łatwo... niech podpisze... My błyskawicznie wypracujemy i podamy mu memoryał. Powiedz tylko, ojcze, że nas poprzesz...
W miarę, jak syn unosił się i zapalał, dostojnik chmurniał i spoglądał na papierowe okna.
— Młoda krew unosi cię!... Zamilcz... Obyczaje, uświęcone wiekami, nie giną od rozmachu pendzelka... Gdyby były nieodpowiednie, nie potrzebne, sameby znikły... Nietylko nie przedstawię królowi waszych bredni, lecz przyjdę nawet na naradę do waszego klubu, aby was powstrzymać od szaleństwa... Kiedyż ma odbyć się to wasze zebranie?
— Pojutrze.