Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

da ma męża... Silniejsze wszelako są namiętności i prawa natury nad kościelne przysięgi... Tej gromady ludzi młodych, silnych, wypoczętych, wypasionych a głównie próżnujących, wolnych od wszelkiego rygoru, odzwyczajonych od posłuszeństwa i porządku, nie wstrzymają żadne względy... W tych warunkach nieraz zdarzało się, że brat zabijał brata, cóż dopiero towarzysza... Ciepło, blask i jasność tutejszego słońca, potęgujące krwi szały, wzmoże na pewno powszechne szaleństwo, którego objawy już i na okręcie spostrzegać mieliście nieraz okazję... Czy nie tak?... Czy nie było krwawych zwad z tego powodu?... Ukrywano je przede mną, ale wiem, że były!...
Kuźniecow, Czurin i Łoginow poruszyli się niespokojnie.
— Otóż nie mogę zgodzić się na radę waszą, nie mogę pozwolić skruszyć resztek władzy, jaką posiadam, dla zawodnych doświadczeń, nie mogę dopuścić do zguby wyprawy, przez los mi powierzonej, nie mogę iść świadomie ku powszechnej lub częściowej rzezi, ku nieustającym nieporządkom i wrzeniu!... Uważam, że powinniśmy ubiec wypadki, nie dopuścić naszych przeciwników do wzięcia przewagi, zorganizować choć mniejszość z ludzi rozsądnych, z ludzi istotnie pragnących wolności, wreszcie z ludzi żonatych, a więc zagrożonych w swych najczulszych uczuciach... Ta mniejszość, dostatecznie zdeterminowana i uzbrojona, może narzucić swą