Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wielmożny panie, rozpusta dzieje się bez ciebie! Niema żadnego porządku i posłuchu.
— Nie to, nie to!... — przerywali mu inni.
— Złapaliśmy złodziei, którzy kradną wodę!
— Są takie ścierwa wśród oficerów, wśród starszyzny, wśród panów... Wzorem powinni być, a oni co!...
— Tu Bóg wszystkich porównał... Tu rychło zginiemy... Już ludojady krążą dokoła statku, już czyhają na nasze trupy...
— Każdy jedną ma ino duszę do stracenia!... Nie chcemy dla was umierać!... każ okręt przetrząsnąć, wodę od fałszywców odebrać, i podziel ją równo między wszystkich, aby każdy był stróżem swej części, swego życia i losu.
— Dobrze, wybierzcie zaraz deputowanych, którzy rewizji towarzyszyć będą i zawołajcie tu do mnie Baturina... Czy zgadzacie się na Baturina, aby rewizji przewodził?...
— Zgadzamy się: on sprawiedliwy!...
— A więc idźcie spokojnie dokonać wyborów!... Najmniejszy kąt okrętu zostanie przejrzany, nie wyłączając mojej kajuty...
— Tego nie trzeba!... Wierzymy wam, Auguście Samuelowiczu!...
— Nie wy się tu rozporządzacie, ale ja!... Jak każę, tak róbcie!... Zawołać Baturina!...
Odwrócił się i odszedł w głąb, utykając na obandażowaną nogę.
Tłum rozbił się na grupy i rozlał po pokładzie. Baturin przyszedł niezwłocznie. Beniow-