Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Narazie trudno im to uczynić, gdyż mało mają okrętów w swych portach wschodnich... Tymczasem kolonje mogą się rychło wzmocnić i urządzić, gdyż gęsto są zaludnione, narody mieszkające na nich są bitne i szczerze nienawidzą krzywdzącej ich Rosji... Ziemie ich są urodzajne, obfitują we wszelką zwierzynę, futra i kość morsową. Łatwo więc byłoby im przez handel z waszym wspaniałym narodem pozyskać przedmioty potrzebne do obrony, jako to narzędzia żelazne i miedziane, broń, tkaniny, ryż...
— A cóż wy wzamian nam byście przywozili?
— Nie jestem kupcem, skoro jednak pozwolicie mi wrócić, przywiozę z sobą kupców zawodowych i wtedy ostateczny można będzie spisać układ!...
— Pożądanem byłoby, aby pierwszy ładunek twoich okrętów składał się z futer!... — rzekł wice-król.
Poczem powtórzył ostrzeżenie, że nie wolno przywozić do Japonji nikomu ani książek treści religijnej, ani bonzów europejskiego wyznania.
Beniowski dał solenne przyrzeczenie zastosowania się do tego żądania i wtedy oznajmiono mu, że posłuchanie skończone i że może się oddalić.
Zaledwie przybył do swego mieszkania i zdawać zaczął sprawę towarzyszom z tego, co się stało, gdy przybiegł bonza i oznajmił, że Rada zgodziła się na powtórne dopuszczenie Beniow-