Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a wtedy my im swoje postawimy warunki! W żadnym więc razie nic nie stracimy a wiele zyskać możemy!
Po długich namysłach, rozważaniach i naradach, oficerowie zgodzili się na projekt Beniowskiego i niezwłocznie przystąpiono do lustracji żywności.
Winblath, Chruszczów, Baturin poszli oglądać i liczyć beczki z wodą, a Łoginow, Panow i Popow udali się z Mederem i Bielskim do składu sucharów, ryb i mąki. Sybajew, Kuzniecow i Urbański wcale udziału w komisji brać nie chcieli.
— Nie jesteśmy rezultatu jej ciekawi, gdyż pod Stiepanowa i tak nie pójdziemy!... — odrzekli zgodnie.
— Więc jak?...
— A no tak: nie chcemy i koniec!...
Zostali na pokładzie milczący i nadąsani.
Rezultaty rewizji okazały się gorsze, niż przypuszczano pierwotnie. Wody wykryto trzy baryły pełne i trochę resztek w beczkach odbitych, sucharów pozostała zaledwie jedna skrzynia, i Bielski nastawał, żeby ją zarezerwować całkowicie dla chorych; co zaś do ryb, to Meder powiedział, że wogóle licha są warte, a za kilka dni zupełnie będą do jedzenia niezdatne, szczególniej, jeżeli nastaną gorąca.
— Od zła sól morska ryba się psuć... Żeby ją jeść bez brzucha boleści, trzeba długo gotować w kilka bardzo gorąca woda, a potem tłuc,