Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzeczą było nie wykonywać tego... Wy ponosicie za wszystko odpowiedzialność, gdyż wy jesteście władzą, a nie ja, którego ścigacie i prześladujecie przecież na każdym kroku za słuszne moje nieraz uwagi, dążące do zwalczania waszej tyranji!... Zamiast więc zmniejszać porcje wody i żywności, szczególniej teraz, gdy wszyscy wycieńczeni jesteśmy bezsennością i ciężką pracą podczas ostatniej burzy, zwróćcie zaraz okręt sterem z południa na zachód, zatrzymajcie się u najpierwszej wyspy, która nie o dziesięć dni drogi powinna być oddalona, lecz najwyżej o trzy, sądząc z map oraz kalkulacji ogólnej... Tam należy dać dobrze załodze wypocząć, zaopatrzyć się dostatnio w żywność, beczki nalać wodą i dopiero wtedy ruszyć dalej... Wszystko to powinieneś był zrobić na Aleutach, z których niewiadomo poco wyprowadziłeś nas tak pospiesznie!...
— Tak, tak!... Pocoś nas stamtąd zabrał?... — powtórzyli chórem słuchający rozmowy marynarze.
— Nie chciałem, żeby was... wyrżnęli krajowcy!... — wybuchnął gniewnie Beniowski.
— A jakże!... Gadaj zdrów!...
— A bo to nas jest... z piątki na dziesiątkę?... Ho, ho!... Cóżto my ślepi!
— Kto tu nam da radę, z łukami i osękami pójdzie na harmaty, co?
— Gadanie!...