Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

romanse utopi!... — mruczał Izmaiłow, biegnąc obok Stiepanowa na swoje stanowisko.
— Milcz, na Boga!... Nie wzywaj djabła nadaremno! Widzisz, co się dzieje?... — krzyknął ten.
W tej chwili sina błyskawica rozdarła ciemności.