Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niem oraz rybołówstwem. W tym celu potworzono oddziały, każdy pod wodzą osobnego oficera. Wiernego Sybajewa zatrzymał przy sobie jako adjutanta. Nazajutrz, 7 czerwca, gdy robota dokoła naprawy statku dobrze się posunęła i szła gładko, wezwał Beniowski na stronę Kuzniecowa, polecił mu dobrać sobie kilku towarzyszy i ruszyć na zwiady w głąb wyspy. W tym czasie doniósł mu Czurin, że choć znacznych uszkodzeń w statku nie znalazł, prócz szpar poczynionych na szwach przez wypadnięcie konopatki i odłupanie się smoły, musi jednak okręt całkowicie opróżnić i wywlec na piasek.
Najwięcej miał Beniowski troski z przeniesieniem na brzeg chorej Nastazji. Urządził dla niej osobny namiocik w miejscu zacisznem, kazał go ubrać świeżemi modrzewiowemi gałązkami, podłogę wyłożyć kobiercem. Ukazanie się chorej, którą wyniosły do łodzi na rękach niewiasty z Agafją na czele, zrobiło wielkie na wszystkich wrażenie. Wszyscy pozdejmowali czapki, a wielu robiło znak krzyża, patrząc na wychudłą twarz, na gorejące oczy, na cicho szepcące usta tej, którą od czasu wstawienia się za katowanymi uważali za świętą swą opiekunkę. Jej nieziemska piękność i łagodna słodycz zachowania się podbiły najsurowsze serca.
Stiepanowa nie było, gdyż Beniowski wysłał go przezornie z oddziałem Kuzniecowa.
Gdy wieczorem zwiady wróciły, już spano w obozie, czuwały jeno straże wpobliżu na