Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ukarz nas za grzechy nasze, ale zbaw nas!...
Ci, bliżsi Beniowskiego, otoczyli go na kolanach, błagając, aby ich pokarał, aby im pozwolił pokutą zmazać swoje przewinienia.
— Wróć okręt do Bolszej, oddaj nas niegodnych katom wojewódzkim! — wołali. Wtem majtkowie Chołodiłowa posępnym chórem zanucili:

Oj, wy ludzie, niewolnicy Chrystusowi,
Prawosławni chrześcijanie!
Żyjcie, Boga pamiętając,
Postępujcie nie gwałtownie,
Rozmawiajcie nie za wiele!...
Narodził się duch nieczysty,
Duch nieczysty, zły antychryst!...
Swe ponęty on zarzucił,
Nad siołami, nad miastami...
I wygania moich ludzi,
Do swej wiary ich nawraca...
Do swej cerkwi chodzić zmusza...
Swoich popów im posyła.
Swoich sędziów im narzuca,
Swe ukazy im naznacza...

— Nie chcemy, nie chcemy! — przerwali śpiew inni. — Lepiej w morzu utonąć, niż wracać!... Przebacz nam, przebacz wszystkim, panie i ojcze nasz, Beniowski!... Odtąd słuchać cię będziemy, jak samego Boga... Wypuść więźniów, przebacz im... W dniu skruchy i oczyszczenia... przez cierpienia nasze i łzy... Wróć do życia