Strona:Wacław Sieroszewski - Dary wiatru północnego.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Machnął nią i pomyślał, że teraz to i bez ognia mógłby się niezgorzej od wilków opędzać.
— A skądżeście to, panie podróżny?... — spytał szynkarz.
— A ze świata! — odpowiedział niechętnie Tomek, któremu Grzela wcale się nie spodobał.
— A czegóż wam, panie podróżny, dać? — pytał dalej z uśmiechem Grzela.
Tomek zmieszał się, gdyż pieniędzy nie miał; poprosił więc o kawałek suchego chleba z solą. Ale żydzi zaczęli krzyczeć, że tak się nie godzi, i nalegali, aby sobie nie żałował, więc rzekł nieśmiało:
— Kiedy tak, to dajcie jajecznicy z kiełbasą i szklankę herbaty!...
— A piwa to się nie napijecie?
— Nie. Drogę mam ciężką, sprawę niebezpisczną, a od piwa, to się głowa kiwa!... — odrzekł rezolutnie.
Pochwaliły go żydy, ale Grzela krzywo się uśmiechnął.
Przespał się w karczmie Tomek, wypoczął i nazajutrz skoro świt wybrał się w dalszą drogę.
— Co wam się tak śpieszy do tego północnego wiatru? Nie ucieknie!... Od stworzenia