Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Szag-dur siedział w swoim namiocie, pochylony nad małym stoliczkiem z pędzelkiem w ręku i pisał pilnie listy do Urgi, które miał zamiar wysłać z powracającym tam dziś jeszcze Gu-ny-nem, gdy wpadła Tu-sziur z radosnym okrzykiem:
— Szag-dur, wszyscy jedziemy!... Geril-tu Chanum kazała na noc zwijać namioty. Już kobiety pracują!...
— Jakto wszyscy?... Cała stawka?
— Niezupełnie. Część tabunów zostanie z moją matką, ale ja i Czirin Senge jedziemy... Tak się bałam, tak się bałam, że mnie zostawią... Jużem ciebie, prosić chciała o wstawienie się... Jednak sama mnie wzięła... Będę jej potrzebna!... Wszystko dla niej zrobię... Nigdy nie widziałam Urgi!
— I ja nie widziałem Urgi!... Zobaczymy ją razem!... — roześmiał się chłopak.
— Tam, powiadają, jest posąg Buddy cały złoty i wysoki jak góra Munku Sardyk!... W klas-