Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SONIA

Zdaje się, że twoja dawna znajoma.

SYPNIEWSKI (śmiejąc się sztucznie)

Istotnie — dawna, o ile obecny ja... jestem dawnym ja!

SONIA
(znów obrzuca Morską spojrzeniem)

Więc to ją przybiegłeś ratować od... ekscesów Gułaja?

SYPNIEWSKI

Bynajmniej, chociaż jak wiesz, polecono nam nie drażnić ludności i pozyskiwać kogo się da... Wyznam wszakże, że tutaj mało mam nadziei...

SONIA (do Morskiej)

Czy tak?

MORSKA

Tak!

(siada na krześle w pobliżu schodów)
SONIA

Ha, ha!... Doskonale! Przynajmniej śmiało!

SCENA SIEDEMNASTA
Ciż, Razin, Grosberg-Sarnowskij.
(We drzwiach ganku ukazuje się kilku ludzi; pierwszy wchodzi barczysty z rudawą brodą mężczyzna w wojskowem ubraniu z kokardą komunistyczną na piersiach, ale bez broni, w czapce z bolszewicką gwiazdą. Za nim Grosberg-Sarnowskij i inni).
SYPNIEWSKI (radośnie)

A... Oto nareszcie i komisarz Razin!