Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SONIA

Doskonale. Biorę was na świadka, towarzyszu Razin, że ta, oto, pani w tej chwili przyznała się publicznie, iż jest naszym wrogiem.

RAZIN

Wcale się nie dziwię.

(do Morskiej)

Obywatelka jest pewnie właścicielką tego pięknego majątku?

MORSKA

Tak jest.

RAZIN

Niepotrzebnie tylko pani publicznie, tak zaraz głosi tę swoją do nas wrogość. To już jest agitacja... kontr-rewolucyjna i to już jest surowo zabronione. W duchu pani może myśleć, co się pani podoba, panuje u nas zupełna wolność przekonań!...

SYPNIEWSKI (śmiejąc się)

Na szczęście, tym razem publicznością byłem jedynie ja, gdyż Sofia Abramowna jest, jak zawsze tylko... ideją!

GROSBERG-SARNOWSKIJ
(żyd, w eleganckim frenczu zielonkawego koloru, w fantazyjnym krawacie z małą kokardą komunistyczną na piersiach. Długie spodnie, eleganckie buciki, złoty bransoletowy zegarek na ręce, na nosie binokle w złotej oprawie, na głowie czapka wojskowa z daszkiem, z bolszewicką gwiazdą. Głowa dumnie wzniesiona. Spogląda uważnie na Sonię, potem na Sypniewskiego, na Morską, wreszcie na rzeczy i książki, rozrzucone po „hallu“. Uśmiecha się i mówi zlekka przez zęby;)