Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA DRUGA
Lasota, Marcinek.
LASOTA

Marcinku, idziemy!

(trąca chłopaka w ramię)
MARCINEK

Poco pójdziemy? Zanim wielmożny pan dojdzie, to już odjadą. Niech lepiej wielmożny pan siądzie, to ja skoczę w mig, a potem opowiem!

(podsuwa starcowi fotel i rzuca się ku drzwiom. Na ganku ruch, słychać tentent koni, głuche grzmoty dział i pojedyncze, zbliżające się strzały karabinowe. Wchodzi Morska i stanąwszy pośrodku „hall“u, zakrywa twarz rękami).
SCENA TRZECIA
Ciż sami, Morska, Chołupko, Klemens, Wojciechowa, Zosia, Lasota, Marcinek, chłopi i parobcy.
LASOTA (mruczy)

Wszystko Bóg!... Wola Opatrzności...

(Wchodzą ze dworu: Chołupko, Klemens, Wojciechowa, Zosia — zapłakane; za niemi reszta służby dworskiej, oraz parobcy i chłopi. Ganek puścieje; w gęstniejącym zmroku błyskają strzały armatnie, dudni głuchy grzmot. Strzały karabinowe coraz bliżej. Obecni stają po obu stronach Morskiej i przypatrują się jej ze współuczuciem, Klemens zapala światło, poczem staje przed Morską i pyta szorstko):
KLEMENS

A teraz co, proszę Jaśnie Pani?

MORSKA
(opuszcza ręce, wstrząsa się i prostuje).

Teraz... wszyscy wracajcie do swoich zajęć! Przedewszystkiem — spokój!