Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SYPNIEWSKI

Oh!... Ona tu jest jeszcze!...

(Robi gest rękami, jakby chciał marę odepchnąć i cofa się w tył. Morska i Zosia z przerażeniem spoglądają w górę; wszyscy inni pozostają bez ruchu, jakby skamienieli, zapatrzeni na cofającego się coraz szybciej w tył Sypniewskiego. Żołnierze mimowoli, lecz jednocześnie pochylają się w tę stronę, wreszcie rzucają się za uciekającym Sypniewskim. W tej chwili z góry rozlega się strzał, Sypniewski chwyta się za piersi, skacze w bok i niknie za framugą drzwi.
I. ŻOŁNIERZ (w biegu do III-go)

Matys, pilnuj góry! Marsz!

(III Żołnierz tuż od widowni zawraca i biegnie ku schodom. I i II-gi żołnierz biegną za Sypniewskim i znikają za drzwiami. Za plecami Soni na galerji zjawia się Razin i uprowadza ją wgłąb. Żołnierz III wstępuje na schody, wchodzi na galerję, zagląda na lewo, potem na prawo i idzie tam wahając się i nasłuchując. Na dziedzińcu przed gankiem ruch, słychać zbliżający się tętent, biegnie służba folwarczna. Wpada z ganku Marcinek wołając:)
SCENA DWUDZIESTA DRUGA
Ciż bez żołnierzy i Sypniewskiego, później Klemens.
MARCINEK

Dziedzic jedzie!...

(w hall’u ogólne poruszenie, za Marcinkiem, który wyprowadza Lasotę cokolwiek naprzód sceny, wbiega Klemens, ubrany jak dawniej we frak i biały krawat. Staje koło drzwi)
KLEMENS (uroczyście)

Jaśnie Pan!...

SCENA DWUDZIESTA TRZECIA
Ciż, Morski.
(na ganku wśród rozstępujących się ludzi pojawia się Morski, z ręką obandażowaną, mundur na nim potargany, podarty, zabłocony. Ztyłu po za nim migają na dziedzińcu biało-amarantowe chorągiewki szwoleżerów i ich mundury)