Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA DWUDZIESTA PIERWSZA
Ciż, Sypniewski, potem Sonia i Razin na górnej galerji.
SYPNIEWSKI (woła)

Rodacy...

(Żołnierze szybko zrywają się, chwytają za broń, wkładają hełmy)
III. ŻOŁNIERZ

Psia krew!... Bolszewik!... Bolszewicy!

II. ŻOŁNIERZ (ze spokojnym humorem)

Nijak kontr-anteczek!...

IV. ŻOŁNIERZ
(równie składając broń do ataku)

Będzie ciepło! Cholera!

I. ŻOŁNIERZ

Kto pan jest?.

SYPNIEWSKI

Polak... przyjaciel!...

I. ŻOŁNIERZ

Znamy takich przyjaciół!... (groźnie) Ręce do góry!...

(przykłada broń do oka, inni trzymają karabiny na „gotuj broń“)
SYPNIEWSKI

Przychodzę dobrowolnie... Poddaję się... Nie jestem bolszewikiem... Poznałem ich... Wszystko powiem!...

(wznosi ręce do góry i w tejże chwili spostrzega głowę Soni, wychyloną z niszy na górnem piętrze w głębi sceny, oraz jej rękę z rewolwerem wyciągniętą na dół, ku niemu)