Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cię wypuścić, towarzyszu miły... Zostaniesz, kochanku z nami... Wiesz wszystko z mojej łaski... I dlatego ja oka z ciebie nie spuszczam w całym tym zamęcie... Czuła dusza moja... Tak, tak!... Ty wrócisz z nami, wrócisz... Tyś nam bardzo jeszcze potrzebny, ale przedtem (syczy) zobaczysz, co zrobimy tu w twoich oczach z twoją kochanicą!... (krzyczy) Gułaj! Gułaj!... Tu do mnie!...

SCENA DZIESIĄTA
Ciż, Gułaj z bolszewickimi żołnierzami.
(Gułaj z towarzyszami wypada z drzwi na prawo, Sypniewski, cofa się ku drzwiom w głębi).
SYPNIEWSKI

Sonia, zaklinam cię!... Przez pamięć... na naszą miłość!...

SONIA (śmieje się)

Ha, ha!... Zrozum nareszcie tchórzu i nędzniku, że... że się brzydzę sobą, jakbym kochała... psa! (do Gułaja) Bierzcie go, wiążcie!... On dezerter, zdrajca!...

(bolszewicy spoglądają na Razina i wahają się; Razin macha przecząco słuchawką).
SONIA (tupie nogą i wyciąga rewolwer)

No, rozkaz, draby!... Albo... (celuje do Gułaja)

GUŁAJ (z rykiem)

Wo imia komunizna!

(rzuca się wraz z Beznosym na Sypniewskiego, który odpycha najbliższego żołnierza i jednym skokiem znika w stołowym pokoju)
SONIA

Łapcie go, chwytajcie!... Nie śmie ujść!... Głową od-