Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   264   —

ski na bastjon i, spostrzegłszy wielką moc ogni płonących i poruszających się wśród miasta, wysłał Chruszczowa z dwoma odważnymi towarzyszami na zwiady. Sam, powiadomiony przez Basturina, że Niłowowa nań czeka, udał się do domu naczelnika.
Smutne to było spotkanie. Zbolała, nawpół przytomna z przerażenia, siedziała pani Niłowowa w giezle jeno i w spódnicy na ławie w tej samej sali, gdzie na stole leżał wyciągnięty trup jej męża.
Upadł przed nią na kolana Beniowski, ręce i nogi całował; błagając o przebaczenie. Nie odpychała go, nie broniła mu swych rąk, jeno nic nie mówiła, nie płakała nawet, jakby nieczuła na wszystko, co się dokoła działo.
— Gdzie dzieci?... — spytała wreszcie cichym głosem.
— Nastazja Iwanowna z resztą rodzeństwa jest zamknięta w piwnicy dla ochrony przed kulami!... Jest tam z niemi felczer, któremu kazałem puścić im krew dla bezpieczeństwa. Pani też by to należało zrobić!...
— Ale... wartę!... Poco postawiono wartę!? Nie puszczają mię!...
— Warta postawiona jedynie dla ochrony państwa. Każę ją natychmiast zdjąć, gdyż jest pani po dawnemu panią w swoim domu!
— Więc niech przyprowadzą dzieci!...
Beniowski wydał rozkaz i odszedł, nie chcąc spotkać się z Nastazją.