Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   263   —

madzić się wszystkim ku bramie. Przy koszarach zostawił zaledwie czterech, aby pilnowali wyjścia i straszyli zamkniętych częstemi strzałami. Winblathowi polecił zbierać i prowadzić spiskowców na wały. Sam Beniowski obsadził niezwłocznie bastjony i raził stamtąd skutecznie nacierających kozaków i żołnierzy nieustającym ogniem z muszkietów. Ci raźno odpowiadali, wybornie wskazując cel błyskami swych strzałów. Wkrótce nadciągnął Winblath z dwudziestoma spiskowcami i przyprowadził zapasowe armaty. Zatoczono je natychmiast na wały i dano ognia kartaczami do rojących się za fosą kup. Za wydaniem powtórnego strzału rozproszyli się doszczętnie i nie ponawiali już ataku.
Beniowski kazał rozstawić warty, uprzątać trupy, opatrywać rannych, poprawić niezwłocznie uszkodzenia palisad i mieć się wciąż na baczności, w pogotowiu do odparcia ponownego szturmu.
Winblath, Chruszczow, Panow, Sybajew, Gurcynin rozbiegli się w rozmaite strony spełniać wydane rozkazy.
Zamknięci w koszarach żołnierze poddali się pod grozą ustawionych przeciwko nim armat.
Już świtało, gdy Beniowski, zlustrowawszy posterunki, posłał wreszcie Baturina do pani Niłowowej z prośbą, aby go przyjęła. Zanim posłany wrócił, pikieta postawiona od miasta dała znać, że z tamtej strony słychać wielki szmer jakowyś i łoskot. Wstąpił więc znowu Beniow-