Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   199   —

dzimy: pierwszy nasz przywódca, który dzierży w rękach swoich wszystkie nici sprawy naszego uwolnienia lub naszej śmierci, gdyż nietajno wam, panowie, co rząd uczyni z nami, wykrywszy sprzysiężenie, otóż przywódca nasz organizuje przedewszystkiem, nie spytawszy Rady, szaloną wyprawę, zupełnie zbędną a niezmiernie niebezpieczną, w której sam omal nie ginie, uniesiony myśliwskim zapałem. Coby się wtedy z nami stało? — zapytam! Tośmy widzieli, gdy po powrocie znaleźliśmy straż u mieszkania Chruszczowa, a jego samego omal nie aresztowano... Coby było, gdyby wśród rzeczy Beniowskiego, wziętych do skarbu, wykryto jakiekolwiek ślady naszego sprzysiężenia, albo gdyby w popłochu i zamieszaniu, wywołanem jego śmiercią czy chorobą, ktoś ze słabszych, lękliwszych, ratując siebie, wyznał urzędnikom rządowym naszą tajemnicę? Odpowiedź na to daliśmy sobie wszyscy w ową noc bezsenną, gdyśmy napróżno czekali na naszego przywódcę, zajętego leczeniem jakiegoś wrzodu na ciele... córki naczelnika Okręgu! Czytałem wtedy w waszych twarzach, drodzy towarzysze, te wątpliwości, jakie przyszły mi samemu do głowy! Wszystko skończyło się pomyślnie; należy jednak zastanowić się poważnie, zali możemy dopuścić do powtórzenia się podobnych rzeczy, zali wolno jednostce, dla zadośćuczynienia swej pysze i żądzy władzy, narażać życie i wolność powszechności?... Beniowski wszystko chce sam robić,