Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Widziała ze swego balkonu, na który pozwolono jej wychodzić, jak przychodzą i odchodzą oddziały wojsk, jak przybywają rycerze i dostojnicy, jak krąży po dziedzińcach i ogrodzie służba pałacowa i dworzanie. Czasem któryś z nich podnosił ukradkiem głowę i spoglądał ku niej, lecz spuszczał oczy natychmiast i oglądał się wokoło trwożliwie, czy go kto aby nie spostrzegł. Widziała, jak na wózkach i noszach zwożą do pałacu skrzynie, kwiaty, drogie naczynia, jak uwijają się w składach skarbowych stolnicy i szatnicy... Domyślała się, że robiono przygotowania do weselnych uroczystości i serce jej ściskało się wciąż z bólu, przerażenia i gniewu.
Widziała też parę razy ciemną figurę nienawistnego Tatury, jak zstępował ze schodów pałacowych w otoczeniu dworaków, dumny, groźny, samowładny.
Tegoż dnia odwiedziła ją matka.
— Ach, córko moja, tegom dożyła, że jesteś jak więzień! Nigdy nie przypuszczałam... Choć, co prawda, sama zawiniłaś... Poco było powierzać sprawy tak ważne młokosowi... jakiemuś tam setnikowi... Ach! ach! Los prześladuje nas... Już od samego urodzenia miałam z tobą kłopot... Głos-Puszczalska, podaj mi, proszę, czystą chusteczkę, gdyż ta już mokra od łez... Wylałam już ich morze całe przez Was, moje dzieci...
— A ojciec czy zdrów? Co porabia? — spytała drżącym głosem królewna...
— Król?... Ach, Król uspokoił się również... Wszyscy uspokoiliśmy się, dowiedziawszy się, że pogodziłaś się ze swym losem... Cóż robić, taka to już kolej rzeczy na świecie, że my, kobiety, musimy się dla wszystkich poświęcać. Bierz przykład ze mnie... Daj mi, Głos-Puszczalska, jeszcze jedną chusteczkę, bo i ta już mokra... Ach dzieci, dzieci, co wy nas kosztujecie! Jedyna pociecha, że wyprawa będzie wprost niezrównana! Jakie suknie, hafty, jedwabie, płótna cieniuchne, koronki... Jakie naszyjniki z drogich kamieni i pereł, zapięścia, kolczyki, manele... Sześć koni białych do kolasy i kolasa złocona... Wszystko niezwykłej piękności, warte córy królewskiej. A wszystko przysłał Tatura w upominku weselnym... Widocznie chce zgody, bo sama pomyśl, co mógł